ISLANDIA 2017/ Tak to się zaczęło...
Zaczęło się jak zwykle od marzeń. Przeglądając różne blogi podróżnicze natknęłam się na posty o Islandii. Nieziemskie widoki, przestrzeń i natura bardzo wpływały na wyobraźnię. Jedyne, co było niefajne, to pogoda (zimno i wietrznie) i ceny (za wysokie).
Ale im wyżej zawieszona poprzeczka, tym bardziej chce się ją pokonać.
Pewnego dnia grzebiąc w necie znalazłam blog Icestory.pl. Akurat trwał tam konkurs, w którym wygraną były noclegi w hotelu (sieć KEA) oraz wycieczka organizowana przez polskiego przewodnika (Icy Dreamland). Wzięliśmy udział w tym konkursie, nakręciliśmy jednominutowy film i wygraliśmy :)
Tutaj możecie obejrzeć nasz filmik: FILM KONKURSOWY
Noclegi w hotelu były przewidziane na cztery noce dla dwóch osób. Dzięki uprzejmości Bereniki i Piotra z Icestory udało nam się zamienić je na dwie noce dla czterech osób w hotelu Borg w Rejkiawiku. Bez dzieci przecież byśmy nie wyjechali!
To był początek. Później stwierdziliśmy, że lecieć na dwie noce to przecież bez sensu i zadecydowaliśmy, że pal licho, wyciągamy zaskórniaki ze skarpety i lecimy na tydzień. Zaplanowaliśmy objechać wyspę dookoła, a wygrany voucher na wycieczkę przeznaczyć na zwiedzanie Półwyspu Snæfellsnes zwanego "Islandią w pigułce".
Jest to bardzo popularna trasa, ponieważ wiedzie drogą nr 1, taką islandzką "autostradą", największym rondem na świecie ;) Co ciekawe, we wschodniej części na długości ok. 30 km, droga asfaltowa przechodzi w szutrową.
Poszukiwania noclegów podcięły nam trochę skrzydła. W Islandii jest strasznie drogo! Konieczne było podjęcie kolejnej ważnej decyzji: nocujemy na kempingach. Jest to najbardziej ekonomiczna opcja.
W grudniu 2016 r. wygraliśmy konkurs, bilety lotnicze kupiliśmy tydzień później, a przez kolejne miesiące sukcesywnie zaopatrywaliśmy się w potrzebne do wyjazdu rzeczy.
W styczniu zarezerwowaliśmy też samochód w firmie prowadzonej przez Polaków (Icepol). Ceny przez nich proponowane były bardzo konkurencyjne, samochody może nie nowe, ale na islandzkie trasy to całkiem dobrze. Przynajmniej nikt później z uporem maniaka nie szuka odprysków i rys na karoserii i szybach. Jak się później okazało chłopaki z Icepol mają rewelacyjne podejście do klienta, są całkowicie bezproblemowi i gotowi pomóc w każdej sytuacji.
Później zaczęliśmy dokładnie planować przebieg naszej wyprawy.
Tutaj szukaliśmy informacji na temat Islandii:
- blogi, na których były relacje z wyjazdów:
Busem przez świat
Weekendowi
Dobrze podróżować
Ready for boarding
- strony internetowe:
stacje benzynowe N1
sklepy Bonus
Inspired by Iceland - informacje m.in. o kempingach
Guide to Iceland - mnóstwo informacji oraz wycieczki
Swimming in Iceland - baseny
Tjalda - kempingi
Camping card- kempingi
Hot pot - baseny, gorące źródła, stacje benzynowe
Musieliśmy zaopatrzyć się w sprzęt turystyczny i ubrania.
Tutaj zrobiliśmy najważniejsze zakupy:
- namiot i ciepłe śpiwory kupiliśmy w Lidlu (!!!) w cenach: 179zł (namiot czteroosobowy), 79zł (śpiwór mumia o temp. komfortu -2͒ C i ekstremalnej -19͒ C- to bardzo ważne, bo w nocy jest zimno),
- spodnie trekkingowe - sklep Tchibo, spodnie bardzo dobre gatunkowo, łatwe do czyszczenia i szybkoschnące,
- kurtki softshellowe firmy Geographical Norway dla mnie, Krzyśka i Huberta- sklep Limango, sprawdziły się na medal, to naprawdę dobra marka :)
- kurtka membranowa firmy Reima dla Wiktora- sklep Limango, tej firmy nie trzeba reklamować, super ciuchy dla dzieci
- buty trekkingowe - Regatta
- plecak Atol II 35l - Regatta
- spodnie przeciwdeszczowe i czapka softshellowa dla Krzysia - Hornhill
- T-shirty i skarpetki termoaktywne, polary, dresy - Mountain Warehouse Martes Decathlon
- żywność liofilizowana Lyo Food kupiona w sklepie Rockice - potwierdzamy: obiady tej firmy są REWELACYJNE!! Smakują jak domowe.
- maty samopompujące kupiliśmy na Allegro.
Pakując się na Islandię trzeba pamiętać o ciepłych ubraniach, czapkach (obowiązkowo), rękawiczkach (nosiłam!!) i ewentualnie szalikach. Jeżeli śpicie w namiotach, to warto zabrać ciepłe skarpetki, tym bardziej, jeżeli szybko marzniecie, jak ja :)
Na trasie korzystaliśmy z aplikacji MAPS.ME, którą zainstalowaliśmy już w Polsce. Należy ściągnąć mapę Islandii. Aplikacja jest świetna, bardzo dokładna, działa offline, wystarczy włączyć lokalizację.
I co najważniejsze: NIE ZABRALIŚMY ANI JEDNEJ KORONY ISLANDZKIEJ!!
Za wszystko (nawet toaletę w najmniejszej wiosce) płaciliśmy kartą. Tam wszędzie są terminale płatnicze. Nie zabraliśmy kasy, ale za to przywieźliśmy dwie monety jednokoronowe- Wiktor znalazł :) Taka pamiątka :D
NASTĘPNY POST →→→ Dzień 1
Komentarze
Prześlij komentarz